Twój plan na przyszłość

Rodzisz się. Zaczynasz stawiać pierwsze kroki. Uczysz się. Najpierw rodzice posyłają cię do przedszkola a potem do podstawówki. Zaczynasz dorastać, dojrzewasz, masz swoje naście lat i przed tobą pierwsze decyzję o twojej przyszłości.

W wieku 12 lat stajesz przed wyborem gimnazjum i profilu klasy, w której będziesz się uczyć przez najbliższe 3 lata. To twój pierwszy krok w wytyczaniu kariery. Zaczynasz się specjalizować, choć pewnie jeszcze o tym zupełnie nie myślisz. Mając 15 lat wybierasz kolejną szkołę liceum albo technikum, w której spędzisz odpowiednio 3 albo 4 lata i będziesz przygotowywał się do egzaminu dojrzałości a w technikum dodatkowo do egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe. W zasadzie już powoli musisz sprecyzować w jakim kierunku ma zmierzać twoje przyszłe wykształcenie. Sam czas jakby wywierał takową presję, aby już zadecydować o przyszłości.

Kończysz 18 – tkę i w zasadzie masz wiedzieć, co chcesz od życia. Znowu nacisk. Trzeba zadeklarować przedmioty maturalne. Wybrać studia.Tu już nawet nie ma czasu na myślenie o tym czy warto i trzeba studiować. Teraz wszyscy są studentami. Wystarczy matura i w większości przypadków uczelnie witają młodego (uwaga trudne słowo!) abiturienta chętnego uzyskać wyższe wykształcenie.

Przyszłościowy kierunek. Już. Szybko. Masz wiedzieć co sprawi, że odniesiesz sukces, przecież opcja porażka nie istnieje. Nawet się nie zastanawiasz jak łatwo dajesz się manipulować rodzinie, znajomym, mediom. Jeszcze nie potrafisz myśleć samodzielnie ani krytycznie, bo co można wiedzieć o życiu mając te naście lat. Ale nie ma co… czas ucieka, zmieniające się minuty, godziny na zegarze pokazują upływ czasu.

Wchodzisz w tzw. dorosłe życie i widzisz, że nie jest ono zawsze takie różowe jak się na początku wydawało. Kierunek studiów okazuje się ciekawszy w teorii niż w praktyce. Ten super wysoko w rankingach uniwersytet nie jest już taki atrakcyjny jak w folderze przygotowanym dla kandydatów. Dopadają cię wątpliwości czy faktycznie takiego życia chcę. A może jednak lepszym rozwiązaniem byłby zupełnie inny kierunek studiów… Co powie otoczenie, jeśli zechcesz rzucić dotychczasowy model kariery i wybrać coś zupełnie innego. Czy w ogóle można popełniać na tym etapie błędy, tracić czas?

Znowu czas. Ten nieubłaganie mijający.

Zawsze się znajdą tacy co bez mrugnięcia okiem wydadzą wyrok stwierdzający twoją winę. A wiesz co ci powiem? Nawet jeśli na progu swojej dorosłości ktoś skarze cię za zmarnowanie czasu i poniesiesz karę w postaci ponownego przechodzenia przez rekrutację, mniejsze doświadczenie zawodowe jak twoi rówieśnicy. Ty i tak w rzeczywistości będziesz bogatszy o naukę, której innym może zabraknąć. To twój czas, więc wykorzystaj go.

A kiedy już z dyplomem pod pachą ruszysz pełną parą na podbój świata też może być różnie. Czy to będzie maraton, bieg przez płotki, na przełaj, sztafeta. Z czasem zauważysz, że warunki początkowe zmieniają się w wartości brzegowe a ty musisz wypełnić środek. Prosta zmieni się w skomplikowaną krzywą określoną za pomocą równań, które mimo swojego eleganckiego wyglądu wcale nie będą takie łatwe do rozwiązania.

Znowu presja. Stres. W pewnym momencie usłyszysz pora się ustatkować. Twoi rówieśnicy to tamto. Rada starszych zaczyna porównywać co osiągnąłeś ty a co oni. Czy masz już swoje ognisko domowe gorejące blaskiem, rozświetlające przyszłość? A jeśli nie to dlaczego?

Przecież w tym najpiękniejszym ze światów nie ma miejsca na pomyłki, rozstania, rozwody. Tu wszyscy są młodzi, piękni, wykształceni. Pracują. Mają wspaniałe domy. Szczęśliwe rodziny, z którymi jeżdżą na na rajskie wakacje… och i ach! Gdzie ta planeta?

Nie znam takiej i powiem ci więcej . Nie istnieje. Życie potrafi dać mocnego kopa. Nawet jak będziesz mieć dyplom, to czas, który na niego poświęciłeś może być nic nie wart. Twój wymarzony związek może okazać się tragedią a ty będziesz się szarpać czy go zakończyć czy trwać w nim dalej, bo przecież lata lecą. A tak w ogóle to w pewnym wieku przecież nie wypada być samemu. No bo jak to…

…tak to. Masz prawo do błędów. Twoje życie – Twój czas. Poza lukrowanymi ciastkami czasem są słone łzy. Trzeba i z tym hikingnauczyć się żyć. Bywa tak, że aby coś zyskać, to czasem trzeba stracić. Bierz życie pełnymi garściami. Czasami trzeba zrobić kilka podejść na szczyt, ale warto podejmować próby. Nie przejmuj się tymi, co będą szeptać, że to nie dla ciebie, nie dasz rady. Skąd oni mogą to wiedzieć, skoro nie są tobą. Co więcej bardziej będziesz żałować, że słuchając takich dobrych rad, nie zrobiłeś czego co miałeś okazję. Spełnianie cudzych marzeń a przez to ich zadowalanie nie sprawi, że poczujesz się zadowolony z życia. Miej swój plan na przyszłość i go realizuj. Masz czas i nie jest ważny czy to początek drogi czy zbliżasz się powoli do jej kresu. Wciąż wiele przed tobą póki twoja dusza będzie młoda.


13 myśli w temacie “Twój plan na przyszłość

  1. Żeby brać życie całymi garściami, żeby robić, co się chce, żeby nie oglądać się na innych, potrzeba ODWAGI. A to rzadko spotykana cecha. Dlatego jest tak trudno podążać własną ścieżką…

    Polubienie

  2. Nie ma czegoś takiego jak porażka – jest tylko informacja zwrotna. Każdy błąd, który popełniłem czegoś mnie nauczyć i dzięki nim jestem teraz lepszym człowiekiem.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Ta informacja sama nas raczej nie wzmocni – więc nie jest sama w sobie ani pozytywna ani negatywna. ani dobra, ani zła. To po prostu informacja, suchy fakt. Tylko od nas zależy jaki ładunek emocjonalny jej nadamy i jak na nią zareagujemy.

        Polubienie

    1. Z mojej porażki zwanej upadłym starupem nie mogę wyciągnąć żadnego wniosku. Nie zrobiłam niczego źle. Nie wiem, czemu nie wyszło. To aż nie do uwierzenia.
      A co do szukania pracy – nie mam pojęcia, co robię źle. Niemalże zawodowo pomagam w pisaniu CV. Ludzie, którym pomagałam, znajdowali pracę w ciągu tygodnia, a moje jak w studnie.
      Nie zawsze jest, jak mówisz.

      Polubienie

      1. W wyciąganiu informacji zwrotnej chodzi o coś więcej niż szukaniu co zrobiłaś źle, co nie zadziałało, gdzie popełniłaś błąd. Bardziej konstruktywne jest szukanie w pierwszej kolejności co poszło dobrze, co się udało i co wypaliło zgodnie z planem, żeby móc te zabiegi duplikować i przenosić na inne przedsięwzięcia. Wypisz więc te rzeczy, które Twoim zdaniem zrobiłaś dobrze i obok jaki jest realny dowód na to, że było dobrze, tzn. jaki pozytywny skutek przyniosły te działania. Dzięki takiemu ćwiczeniu będziesz posiadała przybliżony schemat i gdy w przyszłości zabierzesz się do jakiegoś zadania, podążysz tym schematem od początku, zamiast zastanawiać się od czego zacząć. To sprawi, że szybciej i pewniej zabierzesz się do pracy nad nowym projektem, zadaniem.

        Polubienie

  3. Tego mi właśnie było trzeba. Tych słów na końcu. Dziękuję. Teraz widzę, że być może nie jestem jedyną, rozczarowaną trzydziestką, która wylała więcej łez z powodu rozpadu związku, niż pamięta w nim radości, która, doskonale przygotowana do życia, z kilkoma dyplomami pod pachą siedzi na bezrobociu, bo pracodawcom taniej zatrudnić ludzi z zielonym pojęciem i płacić im 3x mniej. I nie chodzi o to, że ciszę się, że nie jestem jedyna, że ktoś też tak ma, ale dobrze wiedzieć, że w swoich „tragediach” nie jestem wyjątkowa, że po prostu tak wygląda życie.
    Uświadomiłaś mi, co trzeba. Teraz czas na kolejny etap – akceptacja sytuacji, a potem znów do przodu!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz